sobota, 12 grudnia 2020

Pod pantoflem Wenus

 Pukam do drzwi.
- Wejdź proszę – słyszę.
- Dobry wieczór – mówię z uśmiechem.
 Niezłe ciacho z niego w tych czerwonych slipkach. Cóż za zbieg okoliczności ja również jestem ubrana w czerwoną sukienkę. Przyglądamy się sobie z ciekawością. Jesteś speszony moją obecnością. Nie bój się mnie. Ja też czuje niepokój, serce mi telepie, nie czuję się pewnie w końcu jestem na obcym terenie. Nerwowo poprawiasz świece na stole. W powietrzu unosi się zapach pomarańczy, szukam wzrokiem kadzidełka ale go nie widzę.  O,  jak miło, butelka wina i dwa kieliszki.  A więc tak mieszkasz. Grzeczny piesek postarał się. Musiałeś się dziś nasprzątać, czyściutko tu u Ciebie. Pierwsze co rzuca mi się w oczy to czerwona gitara ustawiona na stojaku na tle nowoczesnej ściany obłożonej cegłą klinkierową i regały z książkami – później popatrzę co lubisz czytać.  Kanapa, fotel a na końcu pokoju dizajnerska beczka zapewne kupiona na pchlim targu.   Cmokasz mnie na powitanie nieśmiało w policzek. Czuję nieznany zapach perfum. Jak zwierzę na łowach wdycham ten zapach chcąc przypomnieć sobie czy jest mi znany. Obcy ale ładny.
Przytulam Cię na powitanie, obejmuję i sprowadzam na kolana.
Zamykam oczy. Zaciskam dłonie na twych włosach i przyciągam Twą twarz z całej siły do mojego brzucha. Budzę się na nowo. Wreszcie Cię dotykam. Czuję Cię całą sobą, tak bardzo pragnę Cię.
Odpływam do mojego drugiego świata.
Siedzę na hokerze popijając wino a Ty leżysz u mych stóp. I taki masz być. Nawet nie wiesz jak mnie to kręci. Ty z wyglądu taki silny, męski  w tej chwili jesteś taki mały, taki kruchy, całkowicie uległy, gotowy na spełnienie każdego mojego kaprysu i zachcianki. Liżesz moje stopy. Drżysz. Podobasz mi się taki.  Szkoda, że nie widzę Twojej twarzy. Wiem, że masz zamknięte oczy i rozkoszujesz się tą chwilą. Dopiero teraz słyszę muzykę ale nie potrafię zlokalizować skąd dobiega, poznaję to mój ulubiony kawałek.  Kochany, trafiłeś w punkt, nawet o to zadbałeś. Dziś jesteś cały mój i tylko do mojej dyspozycji.

 

Karzę  byś przyniósł mój kuferek. Czołgasz się do przedpokoju. Wracasz trzymając go w zębach. Otwierasz go i wyciągasz obrożę. Zakładasz na szyję i niepewnym ruchem prosisz o pomoc w zapięciu jej. Przyglądasz się zawartości kuferka. Są tam:  sznur, smycz, kajdanki, knebel, kilka wibratorów różnej wielkości, klatka na penisa, pejcz, szpicruta, kilka innych pierdół oraz strapon,  na którego widok aż odskakujesz w do tyłu i patrzysz błagalnym wzrokiem na mnie.
- Spokojnie moja psino, przecież  byłeś grzeczny. Umawialiśmy się, że użyjemy go tylko wtedy gdy będziesz nieposłuszny, powtarzam: bardzo nieposłuszny. Podaj mi ten czarny obustronny wibrator -  niezwłocznie wykonujesz polecenie i kładziesz się na plecach przede mną.
Kładę stopę na Twoich slipkach, wyczuwam zgrubienie twarde niczym kamień.
- Tylko mi się przypadkiem nie spuść dziś – mówię dosadnie.
 Przesuwam stopę bardzo powoli po Twoim brzuchu, potem torsie, muskam Twoje sutki. Chwytasz paluszki mojej stopy. Najpierw je wąchasz mrużąc oczy, delikatnie całujesz od spodu, podgryzasz  a na koniec wkładasz do ust jakbyś chciał je połknąć. Całujesz bez opamiętania podszycie i pietę stopy.
- Zrobię dla ciebie wszystko Pani  - mówisz drżącym głosem – te słowa sprawiają, że robię się wilgotna w środku i twardnieją mi piersi. Marzyłam o takim jak Ty od dawna – przelatuje mi przez głowę.
- Choć do mnie – nie wytrzymuję.
Czuję ciepło Twoich rąk wędrujących zmysłowo w stronę moich pośladków. Zaciskasz dłonie, trochę boli ale lubię ,,ten” ból. Lubię czuć tą bliskość. W tej chwili wiem, że jesteś tylko mój.
- Zdejmij mi majtki – szepczę -  Czas popieścić Panią.
Zębami niemalże zrywasz ze mnie bieliznę.  Widzę to Twoje dzikie spojrzenie, te Twoje dzikie oczy……. Chcę Ci dać rozkosz w czystej postaci. Jesteś inny ale to nic ja też inna, dobrze, że się rozumiemy. Wtulasz się w moje uda.  Nawet nie wiesz jak jest mi z Tobą dobrze. To bardzo intymna chwila. Chcę byś rozpalił mnie. Rozchylam uda. Widzę, że chcesz mnie tam całować.
- Stop ! Najpierw chcę zobaczyć jak wygląda ten czarny wibrator w Twoich ustach - syczę przez zęby.
 Nie muszę Ci nawet mówić co masz robić. Po chwili  przesuwasz ustami w przód i tył po imitacji czarnego żylastego fiuta.  Rysujesz kółeczka i krzyżyki językiem na tym kawałku plastiku jakby to był żywy organ. Robię się niemal zazdrosna o czarnego rywala.
- Głębiej! I patrz ma  nie jak to robisz – rozkazuję.
Kurwa ależ Ty pięknie wyglądasz. Nie wytrzymuję dłużej tego napięcia.
- Wyliż mnie – mówię i rozchylam bezwstydnie nogi
Jestem bardzo mokra. Trzymasz mocno  moje uda bo zaciskają się same bezwiednie. Ledwo wyczuwalnym muśnięciami trącasz językiem mą łechtaczkę. Wodzisz językiem gdzieś gdzie nawet nie potrafię zlokalizować. Ciało mi sztywnieje głowa sama odchyla się do tyłu by złapać jak najgłębszy oddech. Najpierw powoli z wyczuciem gryziesz mą łechtaczkę a za chwilę coraz mocniej i mocniej. Rozszerzasz palcami rąk wargi sromowe próbujesz mi wepchnąć język jak najgłębiej. Do mojego nosa dociera mój intymny zapach. Ja za chwilę zwariuję….. muszę przejąć kontrolę.
- Teraz moją cipkę nim pieść – próbuję jak najgłośniej powiedzieć.
Robisz to. Widzę czarnego kutasa w Twoich ustach zagłębionego w mojej cipce. Ruszasz głową w jakbyś się kiwał.  Nogi mi drżą, ciało się wygina znowu w łuk.
Czas pomału kończyć tą zabawę. Popycham Cię na podłogę i siadam na Twojej twarzy. Szukam Twojego wzroku.
- Teraz znów liż – mówię - O tak !


 I znowu doprowadzasz mnie do szaleństwa swoim językiem. Nadstawiam miejsca, które chcę byś całował. Ssiesz z całe siłyj aż boli.  Kręci mi się w głowie z rozkoszy, mój oddech jest coraz płytszy.
Chcę mu powiedzieć że tego jeszcze nigdy nie robiłam…. Nieważne, nie musisz wiedzieć. Wkładam Ci wibrator do ust i z wyczuciem wbijam się na niego. Bardzo pomału podnoszę i opuszczam biodra. Raz i dwa, raz i dwa, raz i dwa – staram się nie przyspieszać bo gdzieś z tyłu głowy plącze mi się myśl by Ci nie zrobić krzywdy. Pojawia się pierwszy skurcz macicy, za nim drugi, trzeci, czwarty. Trwaj chwilo. Zaliczam pierwszy odlot.
Leżę na podłodze i powoli wracam do siebie. Ty przytulony do moich stóp głaszczesz i masujesz  delikatnie moje łydki.  
- Poczekaj chwilę moja psino zaraz się pozbieram – mamroczę  – przynieś smycz i swój pas cnoty, zaraz idziemy do łazienki.  Mam nadzieję, że się nie spuściłeś...

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz